W niedzielne popołudnie do starachowickich strażaków dotarła informacja o tonącym mężczyźnie na zalewie Lubianka w Starachowicach przy ulicy Południowej. Służby ponad 4 godziny prowadziły poszukiwania. Okazało się, że zgłoszenie było żartem.
Na miejsce zadysponowano zastępy z KP PSP Starachowice oraz z Komendy Powiatowej PSP z Sandomierza z sonarem. Po przybyciu na miejsce strażaków, ratownicy WOPR prowadzili już poszukiwania mężczyzny, który prawdopodobnie skoczył do wody i nie wypłynął. Strażacy zabezpieczyli miejsce zdarzenia i dołączyli do przeszukiwania wody.
Po przybyciu strażaków z Sandomierza posiłkowano się również sonarem. Po rozstawieniu urządzenia nie było na nim widać poszukiwanej osoby. Na miejsce przybył także Dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Starachowicach, który koordynował działania. Zadaniem Grupy Nurkowej było prowadzenie poszukiwań na dnie zbiornika przy pomocy specjalistycznego sprzętu. Po kilku godzinach poszukiwań do patrolu Policji zgłosił się zaginiony mężczyzna informując, że nic mu się nie stało.
„Na nogi postawiono ratowników i funkcjonariuszy innych służb, którzy mogli być naprawdę potrzebni w innym miejscu. Przeczesywali akwen w przeświadczeniu, że walczą o ludzkie życie, a tymczasem chodziło jedynie o ludzką bezmyślność i głupotę. W działaniach trwających ponad 4 godziny udział brało 4 zastępy z PSP, w tym Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wodno-Nurkowego „Świętokrzyskie” – informuje st. kpt. Paweł Kwapisz z KP PSP Starachowice.
Za zgłoszeniem stoi 37-latek, który poinformował, że jego kolega skoczył z mola na Lubiance i nie wypłynął. Grozi mu teraz wysoka grzywna.
Zdjęcia KP PSP Starachowice: