Nawet pięć lat za kratkami grozi 30-letniemu mieszkańcowi Skarżyska-Kamiennej. Mężczyzna ukradł rower, a następnie udał się nim do pobliskiej komendy, gdzie stawił się na dozór.
Skarżyscy policjanci prowadzili sprawę kradzieży roweru, która miała miejsce pod koniec października tego roku. Spod jednego z bloków nieznany wówczas sprawca ukradł jednoślad. Według 48-letniej pokrzywdzonej sprzęt warty był 900 złotych i należał do jej 11-letniego syna.
Kryminalni postanowili przejrzeć nagrania kamer z miejsca zdarzenia oraz zapis kamer monitoringu miejskiego. Zakapturzony złodziej został nagrany w momencie, gdy zabiera stojący rower i odjeżdża. Kolejne kamery uchwyciły rabusia na dwóch skrzyżowaniach, przez które przejeżdża. Niestety ślad po nim urwał się, bo na skrzyżowanie ulicy Rejowskiej z Szydłowiecką, nie dojechał. Prawdopodobnie skręcił między pobliskie bloki i skrył się w jednym z nich. Referent sprawy postanowił sprawdzić jeszcze jedną możliwość. Śledczy obejrzał nagrania z kamer monitoringu w komendzie, która znajduje się przy skrzyżowaniu wymienionych ulic. Policjant nie krył zdumienia, gdy okazało się, że poszukiwany rowerzysta wchodzi do siedziby mundurowych. Po chwili załatwia sprawy przy okienku służby dyżurnej, okazując przy tym dokument tożsamości. Następnie opuszcza mury komendy. Aspirant szybko ustalił, że nocnym petentem był 30-letni skarżyszczanin, który stawił się na dozór. Został nim objęty za dokonanie kradzieży z włamaniem. Przestępstwa dopuścił się kilka miesięcy temu.
W poniedziałek funkcjonariusze odwiedzili 30-latka i ponownie zaprosili w swoje progi. Mężczyzna szybko przyznał się do kradzieży roweru. Pojazd rozkręcił, a część osprzętu spieniężył. Ramę podarował zaś koledze. Kryminalni odzyskali rozmontowany bicykl, a złodziej usłyszał dziś zarzut. Za popełniony czyn może trafić za kratki nawet na pięć lat.
Zdjęcia: