W piątek w Kijach doszło do kolizji. Nietrzeźwy sprawca odjechał z miejsca zdarzenia, ale wkrótce został zatrzymany. Grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności.
Policjanci, którzy pojechali na miejsce zdarzenia zastali już załogę karetki pogotowia, która udzielała pomocy poszkodowanemu kierowcy z renault. 64-latek z francuskiego auta jechał drogą wojewódzką w kierunku Pińczowa. W pobliżu skrzyżowania z ulicą Jędrzejowską, z przeciwnego pasa ruchu na jego pas nagle wjechał opel. Doszło do czołowego zderzenia pojazdów. W obu samochodach wystrzeliły poduszki powietrzne, ale mimo to sprawca zderzenia wycofał swoje auto i odjechał nim. Dzięki obecności świadków mundurowi szybko ustalili, że uszkodzony opel został zaparkowany kilkaset metrów dalej. Policjanci szybko dotarli do 59-letniego kierowcy opla oraz 57-letniego pasażera. Mężczyźni początkowo zaprzeczali, że brali udział w zdarzeniu. Szybko wyszło na jaw, że kłamali. Mundurowi ustalili, który z nich był kierującym w momencie zdarzenia i w jakim stanie prowadził. 59-latek, mieszkaniec gminy Kije, w swoim organizmie miał ponad 2,5 promila alkoholu. Okazało się też, że nie posiada uprawnień do kierowania.
Mężczyzna odpowie za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości, spowodowanie kolizji oraz jazdę bez wymaganych uprawnień. Za wszystko grozi mu kara do 2 lat pozbawienia wolności, wysoka grzywna, a także zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.