W niedzielę przed południem w ręce policjantów wpadł 36-letni kielczanin, który jest podejrzany o kradzież biżuterii z jednego z mieszkań na terenie Kielc. Mężczyzna został zatrzymany przez policjantów z Końskich, którzy przyjechali na interwencję dotyczącą nietrzeźwego kierującego.
W czwartek do dyżurnego z Komisariatu Policji III w Kielcach zgłosiła się 44-latka, która poinformowała, że z jej mieszkania skradziona została biżuteria. Wartość utraconych rzeczy kobieta oszacowała na kwotę 4000 złotych. Zgłaszająca podejrzewała, że za kradzież może być odpowiedzialny znajomy jej syna.
W niedzielę przed południem do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Końskich wpłynęło zgłoszenie, że w miejscowości Sielpia Wielka może poruszać się nietrzeźwy kierujący peugeotem. Gdy policjanci Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego przyjechali na miejsce, zastali wskazany przez zgłaszającego pojazd, a także 31-latka stojącego obok niego. Badanie jego trzeźwości wykazało ponad 2 promile alkoholu w organizmie.
Rozglądając się za zgłaszającym policjanci na pobliskim parkingu zauważyli mężczyznę, który przyglądał się interwencji. Gdy funkcjonariusze zapytali czy to on zgłosił nietrzeźwego kierowcę, ten początkowo zaprzeczył, jednak po chwili przyznał, że widział jak mężczyzna stojący obok peugeota kierował nim.
Gdy mundurowi sprawdzili 36-latka w systemach okazało się, że jest poszukiwany w sprawie kradzieży biżuterii z mieszkania 44-latki, do której doszło 17 października. Mężczyzna przekazał policjantom, że zabrał biżuterię z domu kobiety, a następnie sprzedał ją za 1400 złotych w lombardzie na terenie Radomia. Skradziony łańcuszek wraz z zawieszką został odzyskany.
Teraz o losach obu mężczyzn zadecyduje sąd. 36-latkowi za kradzież może grozić kara do 5 lat pozbawienia wolności, zaś 31-latek za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości za kratami może spędzić nawet 2 lata.
Zdjęcia: